Wycieczka do Yellowstone (która była przyczyną braku nowych postów) pokazała mi jak bardzo Amerykanie uzależnieni są od samochodów. Dziewięć lat temu uderzyła mnie obecność aptek przez które przejeżdża się bez wysiadania (tytułowe drive-thru) sieci Walgreens (zdjęcie wykonane przez Dave N.):
Teraz, po przejechaniu około 2000 mil miedzy innymi przez pustkowia w Nevadzie i Idaho zdałem sobie sprawę, że inaczej, niż samochodem trudno byłoby się tutaj w ogóle poruszać, odległości są olbrzymie, skupiska ludzkie zbyt rozstrzelone. Kolej byłaby zbyt kosztowna, samoloty nie są rozwiązaniem dla przeciętnego zjadacza chleba, choć małych lotnisk jest stosunkowo dużo. Samochody są duże, bo miejsca jest dużo, ceny paliw nigdy nie stanowiły problemu.
W efekcie równiez i miasta, czy parki narodowe sa dostosowane do zmotoryzowanych podróżnych i to takich, którzy poruszają się przerośniętymi samochodami, czy wręcz domami na kółkach.
Dla oddania skali: Yellowstone National Park zajmuje powierzchnię 898 318 ha, zaś największy w Polsce Biebrzański Park Narodowy to 59 223 ha, przy czym Yellowstone na dokładkę otacza kilka "lasów narodowych" i sąsiaduje z drugim, mniejszym ("zaledwie " 130,000 ha) parkiem narodowym Grand Teton.
Całe Yellowstone można, a właściwie trzeba zjeździć samochodem - W Parku jest sieć dróg tworząca dwie pętle widoczne na mapce poniżej (mapa z USGS):
Jak widać odległości są pokaźne na tyle, że nawet jazda rowerem spowoduje stratę większości czasu na przemieszczanie się, zaś pieszych ścieżek łączących punkty zupełnie brakuje, gdzieniegdzie są scieżki do których trzeba dojechać, przejść kawałek i wrócić do samochodu. Na drodze jest ograniczenie do 45 mil na godzinę wiele osób jedzie około 50, co rusz są zatoczki na zatrzymanie i oglądanie widoków (a jest co oglądać niemal przez cały czas!). Przy kazdej atrakcji jest parking, zazwyczaj taki, co pomieści ponad 50 aut, w tym kilka, bądź nawet kilkanaście "large vehicles", czyli dużych camperów tutaj zwanych RV, czy pickupów pokroju Ford F350 z naczepami (tak, naczepami) kempingowymi.
Przy głównych atrakcjach w środku dnia zdarzają się zatory i czatowanie na zwolnienie się miejsca parkingowego, nie wspominając o korkach, które powodują zarówno zubry leniwie przelewające się na drugą stronę jezdni, czy po prostu ludzie zwalniający niemal do zera w celu popodziwniania widoków, czy też jakiś zwierząt przy drodze.
Tytułowe drive-thru nie tyczy się jedynie faktu, że wszedzie trzeba dojechać, niektóre mniejsze atrakcje da się zobaczyć dosłownie nie wysiadając z samochodu, wystarczy zaparkować przed tablicą informacyjną, zerknąć za okno i można ruszać dalej, sami tak parę razy robiliśmy, gdyż ten park jest zbyt wielki, by w trzy dni od rana do nocy wszystko "obskoczyć". Szczytem wszystkiego jest Mammoth Hot Spring, gdzie była specjalnie przewidziana drogowa pętla dookoła gorących źródeł, brakowało tylko magnetofonu z nagraniem mówiącym na co teraz patrzeć i ile metrów podjechać, na mapie jednokierunkowa po lewej na dole:
A tutaj fragment z przejazdu, niestety padał deszcz.
Celowo nie opisywałem rejonu gejzera old Faithful, gdyż niezwykłość tego miejsca wymaga osobnego wpisu. Poniżej kilka zdjęć poglądowych na Yellowstone, które zrobiłem:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz