Dw cheeseburgery - Zgadnij który jest z McDonalds (źródło)
Na szczęście istnieje wolny rynek i powstało wiele innych sieci. Najbardziej znany jest Burger King, kanapki też niezbyt wielkie, jednak znacznie smaczniejsze. Właściwie polski Burger King nie różni się znacząco od amerykańskiego, tylko "fontanna" jest frontem do klienta. Podobnie Subway: Trochę inne składniki, ale z grubsza to samo i również nalewak samoobsługowy. Ceny również "kosmiczne", posiłek w Subway jest średnio 2x droższy, niż w jakiejś burgerowni, tak więc u Nas trzymają światowy standard :) .
Ciekawsze są sieci, których u nas nie ma, przykładowo Wendy's. Kanapki mają słuszne rozmiary, dostępne są takie, po których bym chyba pękł, niestety wszystko tłuste jak diabli. Jack in the box niestety nie było mi dane (jeszcze) odwiedzić. (źródło zdjęcia)
Jeśli ktoś lubi ostre meksykańskie jedzenie, to w Chipotle poczuje się jak w domu: Świetne Burrito, Tacos i inne, których nazwy nie pamiętam, wszystko składane ze składników na oczach i według woli klienta. Niech potwierdzeniem jakości będą kolejki, w porze obiadowej, bądź lunchowej trzeba przygotować się na minimum 10 minut w kolejce. Cenowo wychodzi średnio drogo, ale jest się czym najeść. (źródło zdjęcia)
Zdarzyło mi się zjeść lunch w pączkarni, Krispy Kreme Doughnuts, nie wspominam tego mile: Lubię rzeczy słodkie, nawet bardzo, ale ilość cukru na ichniejszych pączkach przechodzi ludzkie pojęcie: U nas pączki wypełnia się czy to dżemem, czy to jakims kremem, tutaj używają pasty chyba z czystego cukru, do tego słodka polewa i słodkie ciasto... (źródełko)
...Za to moim absolutnym faworytem jest In-n-out, sieciowa burgerownia wyróżniająca się spośród pozostałych zarówno stylem, sposobem funkcjonowania, jak i metodami przygotowywania jedzenia: Nie używają mikrofali, nie mrożą produktów (każda restaruracja jest w zasięgu jednego dnia jazdy od centrum dystrybucyjnego), frytki robią naprawdę z ziemniaków na oczach klienta, kanapki są "pełnowymiarowe" i "pełnoskładnikowe". Menu zawiera jedynie trzy kanapki (hamburger, cheesburger, podwójny cheesburger), jednak "nieoficjalne" menu pozwala na złożenie właściwie czego się chce (wprowadzono pewne ograniczenia wielkości po tym, gdy ktoś zamówił kanapkę "100x100", czyli sto kotletów i plastrów sera), włącznie z kanapką "protein style" która zamast bułek używa... sałaty, specjalnie dla osób, które są na diecie wykluczajacej produkty mączne. Wszystko stylizowane na lata 50-te, a całość w posiadaniu jednej rodziny, zero franczyzy. Ceny są przystępne, wszystko smaczne, tworzą się niewielie kolejki, na jedzenie zazwyczaj trzeba poczekać 5-10 minut. Wada? Centr dystrybucyjnych jest tylko kilka, przez co restauracje są tylko w Kaliforni i kilku innych stanach (Nevada, Arizona, w Teksasie ostatnio otworzyli kilka restauracji). (znów źródełko zdjęć)
Burgery można dostać również w normalnych restauracjach, zazwyczaj jedynie podstawowe, jednak rozmiarowo biją wszystko: Kotlety po ćwierć kilo, zazwyczaj serwowane w wersji rozłożonej na dwie połówki tak, aby samemu nałożyć sobie wybrane sosy.
Miałem jeszcze o wodzie i ogólnie napojach napisać, gdyż jest to coś nietypowego dla nas. Wszystkie restauracje (minus McDonalds) działaja w podobnym systemie jak u nas KFC, czyli nalewak, zwany tutaj fontanną jest ustawiony frontem do klienta, często gdzieś z boku lady, tak, że każdy może sobie podejść i nalać coli, soku, czy lemoniady. Działa to tak, że kupując napój nie określamy jaki konkretnie, dostajemy kubek i samemu nalewa się co się chce, Jak się skończy można sobie dolać, nikt nad tobą nie stoi i nie pilnuje. Wyjątkiem był McDonalds, gdzie fontanna była obsługiwana przez kasjerów i wisiała tabliczka z informacją o maksymalnie jednej dolewce. Po ilości filmów z KFC domyślam się dlaczego u nas standardy są inne, jednak jest jeszcze jedna różnica, a mianowicie dostępność wody. U nas jeśli poprosimy o wodę, to dostaniemy półlitrową butelkę, mocno za nią przepłacając, w USA dostaniemy kubeczek (inny, niż na napój), który napełniamy używając małej dźwigienki pod nalewakiem zazwyczaj od lemoniady. Do wyboru woda gazowana i zwykła zupełnie za darmo (tym razem niechlubnym wyjątkiem jest Wendy's, gdzie policzyli parę centów za kubek). Jest to standard praktycznie we wszystkich jadłodajniach, od fast-foodów, po restauracje, w restauracjach często wodę przynoszą "na powitanie". (zdjęcie z tego bloga)